Plany co do wypadu grupki Reconnetów w las niestety pokrzyżowała nieobecność kilku zainteresowanych.
S**q odwołuje wypad,jednakże wraz z ojcem i bratem postanawiamy ruszyć w teren.Godzina 19:40 spotykamy się w okolicy pętli na Mokrym Ługu,i dochodzimy już wspólnie do drugiego szlabanu i ruszamy w las.
Zatrzymujemy
się w okolicach pierwszego bunkra.Czas na dokładne oporządzenie
sprzętu,i przebranie się.Ruszamy dalej w dal poligonu.Początkowe plany
kierowania się w kierunku rzeki Długiej .Idziemy piacham i później
wchodząc na „beton plac”jednak po przejściu kilkuset metrów napotykamyna
podmokłe tereny przez które ciężko brnąć w nocy.Postanawiamy więc
powrócić w okolice betonów i podejścia dla radarów, tam też rozbijamy
obóz.Szybko rozstawiamy„namioty” z dwóch pałatek oraz easy campa
brata.Później przychodzi czas na rozpalenie ognia,chwilowe nazbieranie
drzewa,i rozpalam ogień za pomocą kory brzozowej.po chwili ,pali się
ogień,dobrze przygotowane ognisko zapewnia nam możliwość zjedzenia
ciepłego posiłku w postaci kiełbasy.Później herbatka , zaczyna robić się
późno,chwile po północy kładziemy się spać ,niestety noc coraz
zimniejsza,zrywa się dość silny wiatr.Ja z tata nie możemy
spać.Temperatura koło ziemi bliskajest0stopniC,przymrozek już dawno
osiadł na leżących na ziemi liściach.Wreszcie zasnąłem (po2)parokrotnie
budził mnie w nocy silnie wiejący wiatr.Niestety mimo ciepłych skarpet
minimalnie ochłodziły mi się stopy,czego nie mogłem powiedzieć o reszcie
ciała,któremu wręcz było za gorąco.W miedzy czasie parę razy padał
przelotny deszcz.Budziki które ustawione były na ok 7 budzą nas bez
problemu.Wszyscy rześko wstają,poranek zaczynamy od herbaty i
śniadanka.Później czekało nas zwijanie obozowiska,gdy już uporaliśmy się
z tym postanawiamy obrać kierunek na strategiczny punkt i cel
dzisiejszej tułaczki.Cel pada na Grób
Trzech Węgierskich Żołnierzy zamordowanych w 1944 roku przez
hitlerowców.Tak więc ruszamy.początek trasu bardzo obiecujący dość łatwa
szutrowa droga,jednak gdy zagłębiamy się coraz dalej w
poligon,napotykamy piachy..po których trzeba iść .Kierując się
współrzędnymi GPSa,idziemy w nieznane
Przez
pierwszą godzinne napotykamy ani jednej żywej duszy,dopiero po pewnym
czasie koło strzelnicy mija nas grupka crossowców,szybko nas mineli i
pojechali swoją stronę. W tym momencie nasz elektroniczny nawigator
pokazuje ok. 900m do celu który obraliśmy.Z piachów skręcamy w las,idąc
po drodze czołgowej i w pewnym momencie jest!!
Dotarliśmy do krzyża z tabliczką informacyjną o miejscu w którym wydarzyło się tu tragedia blisko 80lat temu.Następuje postój kilka zdjęć grobu oraz GPSa.
Idziemy
dalej po kilku godzinach postanawiamy zrobić postój na przecince
lasu.Robimy małe ognisko na którym pieczemy kiełbaski i robimy ciepła
herbatę.Wiatr który towarzyszy nam od nocy troszkę wychładza.Ruszamy
dalej w stronę miejsca z którego zaczynaliśmy podróż.Po kilku set
metrach spotykamy dwóch mężczyzn na rowerach z psami rasy husky.Wiadomo
psy muszą się wybiegać a i panom trochę ruchu nie zaszkodzi.Po chwili
moje oczy ujrzały krzesło stojące na środku drogi,postanawiam je
sfotografować.Ruszamy dalej w pewnym momencie wychodzimy na wcześniej
już zwiedzoną przez nas”drogę czołgową”Ok.jesteśmy jesteśmy niedaleko
miejsca z którego ruszaliśmy.Postanowiliśmy że
w drodze powrotnej zabierzemy trochę wiórów ze ściętych drzew
brzozy.Powoli zaczyna się ściemniać dochodzimy do drogi którą
ruszaliśmy,przechodzimy drogę która ruszaliśmy,i przechodzimy obok
bunkra,wychodzimy na betonową drogę,kieruj ac się w stronę szlabanu tu
nasza wyprawa się kończy.Sporo zdjęć oddaje klimat tak wiec polecam
obejrzenie galerii, a tym których nie było…
Powiem tylko żałujcie i mam nadzieję że następnym razem uda się zebrać „do kupy” ;)
Dziękuje ojcu i bratu za super wypad.Następnym razem trzeba nanieść na mapę więcej strategicznych
miejsc pójść bardziej przygotowanym,ponieważ mapki które mieliśmy miały
zaznaczone tylko kolka z kilkunastu schronów które znajdują się na
wyżej wymienionym poligonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz