poniedziałek, 13 maja 2013

Przedmościa Warszawy Dąbrowiecka Góra 12 05 2013


Wyruszyliśmy z domu przed godziną 10. Cel podróży oddalony był o ok. 30km od miejsca z którego ruszaliśmy. Tym razem celem rowerowej wycieczki była Dąbrowiecka Górka w Mazowieckim Parku Krajobrazowym na której znajdują się dwa poniemieckie ocalałe schrony Przedmościa Warszawskiego. Jeden ze schronów, Regelbau 120a - schron obserwatora artylerii z kopułą pancerną i kazamatą flankującą, jest odrestaurowany i wyposażony w wiele oryginalnych urządzeń i ówczesnego wyposażenia. Drugi, Regelbau 514 - schron bojowy dla karabinu maszynowego, do ognia bocznego, w obecnym stanie jest ograbiony, ale z zachowaną 18-tonową płytą pancerną. Na przedpolu schronów zachowały się do dziś długie odcinki rowów przeciwczołgowych. Jak co roku co roku i teraz odbywał się tam Piknik Forteczny w czasie którego możliwe jest zwiedzenie odrestaurowanego schronu i obejrzenia inscenizacji ataku na pozycje przez wojska radzieckie.

Po zwiedzeniu schronów i obejrzeniu inscenizacji, w czasie której zdarzył się na szczęście mało groźny wypadek (w bezpośredniej bliskości jednego z uczestników inscenizacji eksplodowała silna petarda) wyruszyliśmy w stronę rowów przeciwczołgowych które ciągnęły się kilka kilometrów w okolicy schronów.
Wracając, nakładając nieco drogi, pojechaliśmy obejrzeć znajdujące się w okolicy dwa pomniki. Pierwszy z nich upamiętniający przyjaźń polsko-koreańską znajduje się na terenie byłego Domu Dziecka w Śródborowie gdzie mieszkały osierocone dzieci których rodzice zginęli w wojnie koreańskiej 1950-53r.
Drugi pomnik upamiętnia tragicznie zakończony lot z 1998 r. Zginęło w nim dwóch polskich lotników wojskowych tuż przed przed obchodami Święta Niepodległości w Warszawie dn. 11 listopada. Owego dnia niski pułap chmur uniemożliwiał bezpieczny lot i zaplanowane pokazy lotnicze nad Warszawą. Lotnicy mimo grożącego niebezpieczeństwa dostali jednak rozkaz lotu celem zbadania sytuacji meteorologicznej nad miastem. Wykonali ryzykowny rozkaz, płacąc najwyższą cenę.

Po sfotografowaniu wszystkiego ruszyliśmy w stronę domu ponieważ zaczęło się już robi późno. Inscenizacja zakończyła się około godziny 16, a po 18 zaczęła się już pogoda psuć. Zaczęło się chmurzyc i pojawiły się lokalne mżawki. Tak więc podkręcając lekko tempo ruszyliśmy w stronę Warszawy. Wycieczka bardzo mi się podobała, choć opłaciłem ją pękniętą szprychą.
Dziękuję Tacie za kolejny, tym razem rowerowy, bardzo fajny wypad, oraz Mamie za wynalezienie informacji o pikniku fortecznym :).