poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wypad na poligon w Rembertowie 4-5 stycznia 2014



Spotkaliśmy się o godzinie 11 w standardowym miejscu czyli pod Leśniczówką. 
Wyruszyliśmy w stronę schronu dobrze znanego warszawskiej ekipie „Reconnet”. 
Rozbiliśmy się na górce nieopodal reconnówki. Tym razem nie chodziliśmy 
nigdzie dalej, gdyż dokuczała mi noga, która do niedawna jeszcze była w 
gipsie. Po rozbiciu obozu, wypiliśmy po herbacie i powoli zaczęliśmy 
przygotowywać jedzenie, grochówkę oraz mortadelę z cebulką. Po kolacji 
wypiliśmy po kubeczku gorącego kakao zrobionego na bazie mleka w tubce. 
Około godziny osiemnastej przyszła pora na herbatę, po niej tata zaszył się 
w spiworze by, jak to określił, w komforcie poczytać książkę. My z bratem 
pogadaliśmy  jeszcze trochę po czym też poszliśmy spać. Ja z tatą spaliśmy 
pod pałatkami, a brat w norce Carinthii. Noc była mglista i deszczowa, 
prawie całą noc padał mokry śnieg z deszczem. Tata przebudził się w nocy 
dwukrotnie przy okazji sprawdzając czy nas nie podmyło, gdyż pałatki nie 
były okopane. Jednak luźny grunt i gruba ściółka ładnie chłonęły wodę. Spało 
się doskonale na tyle, że obudziliśmy się dopiero po godzinie dziewiątej. 
Wisząca wilgoć i chłód nie zachęcały do wyjścia ze śpiworów. Przed 
śniadaniem wypiliśmy po herbacie i kawie na przebudzenie.
Później poszliśmy z bratem obejrzeć ziemiankę zrobioną przez airsoftowców, 
po czym wróciliśmy do obozu. Po jakichś dwóch, trzech godzinach zaczęliśmy 
zwija obóz. Gdy już uporaliśmy się ze złożeniem wszystkiego, ruszyliśmy 
drogę powrotną, bo powoli zaczął zachodzi zmrok. Brat postanowił że 
pójdziemy jeszcze do dobrze nam znanej siedziby dowodzenia co wymagało 
nadłożenia nieco drogi. Gdy spenetrowaliśmy już prawie cała siedzibę 
ruszyliśmy w dalszą drogę powrotną w stronę pętli autobusowej. Wypad uważam 
za bardzo udany mimo że bardziej biesiadny niż niż eksploracyjny, jednakże 

bardzo sympatycznie spędzony.