sobota, 28 kwietnia 2012

25 11 2011 poligon rembertów

Plany co do wypadu grupki Reconnetów w las niestety pokrzyżowała nieobecność kilku zainteresowanych.
S**q odwołuje wypad,jednakże wraz z ojcem i bratem postanawiamy ruszyć w teren.Godzina  19:40 spotykamy się w okolicy pętli na Mokrym Ługu,i dochodzimy już wspólnie do drugiego szlabanu i ruszamy w las.
Zatrzymujemy się w okolicach pierwszego bunkra.Czas na dokładne oporządzenie sprzętu,i przebranie się.Ruszamy dalej w dal poligonu.Początkowe plany kierowania się w kierunku rzeki Długiej .Idziemy piacham i później wchodząc na „beton plac”jednak po przejściu kilkuset metrów napotykamyna podmokłe tereny przez które ciężko brnąć w nocy.Postanawiamy więc powrócić w okolice betonów i podejścia dla radarów, tam też rozbijamy obóz.Szybko rozstawiamy„namioty” z dwóch pałatek oraz easy campa brata.Później przychodzi czas na rozpalenie ognia,chwilowe nazbieranie drzewa,i rozpalam ogień za pomocą kory brzozowej.po chwili ,pali się ogień,dobrze przygotowane ognisko zapewnia nam możliwość zjedzenia ciepłego posiłku w postaci kiełbasy.Później herbatka , zaczyna robić się późno,chwile po północy kładziemy się spać ,niestety noc coraz zimniejsza,zrywa się dość silny wiatr.Ja z tata nie możemy spać.Temperatura koło ziemi bliskajest0stopniC,przymrozek już dawno osiadł na leżących na ziemi liściach.Wreszcie zasnąłem (po2)parokrotnie budził mnie w nocy silnie wiejący wiatr.Niestety mimo ciepłych skarpet minimalnie ochłodziły mi się stopy,czego nie mogłem powiedzieć o reszcie ciała,któremu wręcz było za gorąco.W miedzy czasie parę razy padał przelotny deszcz.Budziki które ustawione były na ok 7 budzą nas bez problemu.Wszyscy rześko wstają,poranek zaczynamy od herbaty i śniadanka.Później czekało nas zwijanie obozowiska,gdy już uporaliśmy się z tym postanawiamy obrać kierunek na strategiczny punkt i cel dzisiejszej tułaczki.Cel pada na  Grób Trzech Węgierskich Żołnierzy zamordowanych w 1944 roku przez hitlerowców.Tak więc ruszamy.początek trasu bardzo obiecujący dość łatwa szutrowa droga,jednak gdy zagłębiamy się coraz dalej w poligon,napotykamy piachy..po których trzeba iść .Kierując się współrzędnymi  GPSa,idziemy w nieznane
Przez pierwszą godzinne napotykamy ani jednej żywej duszy,dopiero po pewnym czasie koło strzelnicy mija nas grupka crossowców,szybko nas mineli i pojechali swoją stronę. W tym momencie nasz elektroniczny nawigator pokazuje ok. 900m do celu który obraliśmy.Z piachów skręcamy w las,idąc po drodze czołgowej i w pewnym momencie jest!!
Dotarliśmy do krzyża z tabliczką informacyjną o miejscu w którym wydarzyło się tu tragedia blisko 80lat temu.Następuje  postój kilka zdjęć grobu oraz GPSa.
Idziemy dalej po kilku godzinach postanawiamy zrobić postój na przecince lasu.Robimy małe ognisko na którym pieczemy kiełbaski i robimy ciepła herbatę.Wiatr który towarzyszy nam od nocy troszkę wychładza.Ruszamy dalej w stronę miejsca z którego zaczynaliśmy podróż.Po kilku set metrach spotykamy dwóch mężczyzn na rowerach z psami rasy husky.Wiadomo psy muszą się wybiegać a i panom trochę ruchu nie zaszkodzi.Po chwili moje oczy ujrzały krzesło stojące na środku drogi,postanawiam je sfotografować.Ruszamy dalej w pewnym momencie wychodzimy na wcześniej już zwiedzoną przez nas”drogę czołgową”Ok.jesteśmy jesteśmy niedaleko miejsca z którego ruszaliśmy.Postanowiliśmy  że w drodze powrotnej zabierzemy trochę wiórów ze ściętych drzew brzozy.Powoli zaczyna się ściemniać dochodzimy do drogi którą ruszaliśmy,przechodzimy drogę która ruszaliśmy,i przechodzimy obok bunkra,wychodzimy na betonową drogę,kieruj ac się w stronę szlabanu tu nasza wyprawa się kończy.Sporo zdjęć oddaje klimat tak wiec polecam obejrzenie galerii, a tym których nie było…
Powiem tylko żałujcie i mam nadzieję  że następnym razem uda się zebrać „do kupy” ;)
Dziękuje ojcu i bratu za super wypad.Następnym razem trzeba nanieść  na mapę więcej  strategicznych miejsc pójść bardziej przygotowanym,ponieważ mapki które mieliśmy miały zaznaczone tylko kolka z kilkunastu schronów które znajdują się na wyżej wymienionym poligonie.





































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz